bezimienne ściegi
czasu
zszyte rany
szyderczym śmiechem
wkładam
palec w ostatnią
z nich
jak niecierpliwy
wakacji
uczeń
wiercę otwierając
ścieżkę
ciepłej krwi
szorstkim językiem
z brzucha
słodkie zlizuję
krople
a głos mam
niski
a oczy ciasno
zamknięte
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz