sobota, 31 stycznia 2009

remont ciemni cd

krok dziesiąty:

ściany już gotowe - trzeba tylko zaciągnąć gipsem łączenia płyt. ma być równo! później, po wyschnięciu warstwy gipsu - wyszlifować. ma być gładko!
przy szlifowaniu pomagał mi Syn. we dwóch zrobiliśmy taki siwy dym, że błogosławiliśmy te dwie maski przeciwpłyowe, jakie kupiłem w sklepie za rogiem...




krok jedenasty:

przeszedłem do kolejnego etapu o kryptonimie "a sufit gładki nade mną"

w pierwszej kolejności całą powierzchnie oczyściłem ledwo żyjącym odkurzaczem, następnie zamalowałem dokładnie gruntem, żeby w dalszych krokach było łatwiej.




krok dwunasty:

za pomocą zaawanwowanych technologicznie narzędzi (kij z wodą i sznurek) wyznaczyłem poziom nowego sufitu. Ma być równo!



krok trzynasty:

przyklejanie płyt. wybrałem prostą metodę zbudowania nowego sufitu: styropian. budowlanym klejem do styropianu (takim w workach po 25 kilogramów) i siłą mięśni mojego Syna, oraz zanikających - moich własnych, przymocowaliśmy płyty twardego, trzycentymetrowego styropianu.




krok czternasty:

wszystkie szpary i dziury zalepiłem ścinkami styropianu. teraz sufit tworzy jednolia powierzchnia białej styro-płyty. na tej powierzchni używając siatki podtynkowej umieszczę warstwę tynku gipsowego.

ciąg dalszy nastąpi...

wtorek, 27 stycznia 2009

a niedziela...


niedziela była bardzo pracowitym dniem
studio, mamiya, kodak


niedziela, 18 stycznia 2009

remont ciemni

bo zwyczajnie się o to prosiła...
zamysł zrodził się dawno i pęczniał, aż w końcu:
krok pierwszy:
cały dobytek pieczołowicie spakowałem w kartony, pudła i pudełka. przeniosłem do sąsiedniego pomieszczenia.

krok drugi:
zabezpieczyć przed pyłem, kurzem i intruzami. do tego celu świetnie się nadała wielka płachta foli ochronnej, jaką zaawyczaj używa się przy wszelkiech remontach.

krok trzeci:
całkowicie puste pomieszczenie, z którego będzie doskonała ciemnia. zdecydowanie lepiej się pracuje, kiedy nic nie przeszadza w operowaniu wiertarkami, poziomnicami i innymi diabelskimi atrybutami budowlańca.

krok czwarty:
przygotowałem ściany i sufit na dalsze męki. lekko skułem wystające na miarę dzioby betonu. doprowadzając do kresu jego wytrzymałości wessałem odkurzaczem cały pył z powierzchni. na koniec wielkim pędzlem zagruntowałem ściany i sufit.

krok piąty:
w zasadzie powinien być jako czwarty, ale zakumałem za późno... zaplanowałem zlew w innym miejscu, niż było poprzednio, więc musiałem dokonać lekkich przeróbek instalacji wodnej i kanalizacyjnej. zdecydowałem, że "zrobię to w miedzi", bo akurat miałem wszystkie potrzebne kształtki (kolanka, mufy i nyple).

krok szósty:
który też powinien być przed czwatrym, ale... no, wiadomo - zdryty berecik. dodatkowa wentylacja. uznałem, ze kratka wentylacyjna w sąsiednim pomieszczeniu to za mało, dlatego przy użyciu młotka, przecinaka i własnych, mizernych mięśni zrobiłem dodatkowy kanał wentylacyjny.


krok siódmy:
wiedząc już jak będzie wyglądało ustawienie w ciemni - zadbałem o gniazda prądu elektrycznego w okolicach, gdzie znajdą się balty robocze - ten mokry i ten suchy.


krok ósmy:
zamyśiłem sobie, że na ścianach najlepiej prezentować się będzie płyta kartonowo-gipsowa. w okolicach blatu "mokrego" stołu roboczego przykleiłem płytę impregnowaną, odporną na wilgoć. na pozostałych ścianach zamontowałem płytę zwykłą. do montażu użyłem mocnego gleju gipsowego, poziomnicy i głowy.


krok dziewiąty:

żeby zminimalizować miejsca zbierania się kurzu i brak możliwości utrzymywania ciemni w stanie "bezkurzowym" postanowiłem jednak zabudować pion kanalizacyjny, jaki biegnie w moim pomieszczeniu.

na dziś koniec.
ciąg dalszy nastąpi...