zasypiasz dotknięta moim
palcem
zapadasz w sen
długi jak mroźna zima na pustkowiu
stoisz w deszczu nad rzeką
opuszkami palców głaszczesz
jej czarny nurt
ta sama rzeka co toczy
kamień mojego ciała
zakolami ciemnego dna
ta sama rzeka
w butelce z ciemno brązowego szkła
przynosi ci list
ten list
że tak bardzo Cię potrzebuję...
nim skończy się dzień
ustanie wiatr co szarpie mokry od strachu
płaszcz
i deszcz
umrzesz i zmartwychwstaniesz
umrzesz i zmartwychwstaniesz
nim pęknie Ci serce
suchym od strachu głosem
nawoływać mnie będziesz
-jesteś tam?
-jesteś?
nim pęknie Ci serce
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz