środa, 13 sierpnia 2008

dzień pierwszy

tak...




stanąć na rozstaju...




są takie momenty, kiedy zadaję sobie głośno pytanie: którędy dalej?




sielski pejzaż, rozległe przestrzenie i delikatne odcienie szarości. Harmonia przejść tonalnych, ledwo wyczuwalna granica między niebem a ziemią...






kiedy jednak wracam do miasta - coś każe mi zacieśniać kard, szukać wyrywków rzeczywistości... syczy mi w głowie, każe wałęsać się po zakamarkach, nasłuchiwać tego pulsu miasta.



Zapach przejść podziemnych, kolejowych dworców, zasikanych podwórek...



2 komentarze:

feurstick pisze...

Dodaję do linków na swoich blogach i będę wpadał. Pozdrawiam

Grisza pisze...

Ale te pierwsze nie wymagały szpachelki przy demontażu ;)
Pozdrawiam